Recenzja książki "Pokochaj swój dom" Bei Johnson


DBANIE O DOM MA SENS!

Mam dziwne wrażenie, że pieniądze wydane na tę książkę były moją najlepszą inwestycją ostatnich pięciu lat! Jeśli powiem, że jestem nią zachwycona, to będzie za mało. Bea nie tylko zmieniła moje postrzeganie prostych czynności, ale nauczyła mnie tego, czego nie nauczyłam się od własnej mamy. 

Dzięki tej lekturze odkryłam, że dbanie o dom może być przyjemne, a rutynowe wiecznie powtarzane czynności mogą mieć głębszy sens! Okazuje się, że znienawidzone prace domowe nie muszą być tylko prozą życia, ale mogą też służyć tak zwanemu "większemu dobru", jeżeli tylko postawimy sobie za cel ochronę środowiska. Wówczas to, co do tej pory wydawało się być przysłowiową syzyfową pracą, może de facto wywoływać namacalne skutki - czyli w dalszej perspektywie mniej śmieci na wysypiskach! Robiąc zakupy i cotygodniowe porządki można dbać o planetę. Czyż to nie piękne? A wszystko za sprawą idei Zero Waste.

ODGRACANIE ŻYCIA

Sam tytuł został w polskiej wersji językowej trochę przeinaczony. W oryginale to po prostu "Dom bez śmieci" (ang. "Zero Waste Home"). Za to podtytuł książki jest niezwykle trafny. Pozbywanie się śmieci i "odgracanie życia" rzeczywiście pozwala mi "zyskać szczęście, pieniądze i czas", bo nie tylko nie wydaję już pieniędzy na niepotrzebne rzeczy, ale też odczuwam ogromną satysfakcję za każdym razem, gdy widzę, że mój worek ze śmieciami jest lżejszy. Mam wrażenie, że lepiej wykorzystuję to, co mam. A wszystko dzięki takim zapaleńcom jak Bea Johnson, którzy udowodnili światu, że to w ogóle jest możliwe. 

Otóż Bea też nie zawsze prowadziła bezodpadowy styl życia. Mniej więcej do 30-tki żyła wręcz rozrzutnie, przeżywając swój własny American Dream. Miała ogromny dom, ogród, półki wypełnione gadżetami znanymi z reklam. Dopiero kilka miesięcy życia poza domem uświadomiło jej, że nie potrzebuje tych wszystkich rzeczy i do życia tak naprawdę wystarczy jej zaledwie mała część tego, co aktualnie posiada. 

JAK WYPOWIEDZIEĆ WOJNĘ ŚMIECIOM?

Kto z nas nie ma w domu masy szpargałów, o których nawet nie pamięta. A w zasadzie na co dzień używamy w kółko tych samych rzeczy, reszta leży i się kurzy albo ląduje w koszu. Media wmawiają nam, że potrzebujemy masy przedmiotów, bez których tak naprawdę można się obyć albo zastąpić je czymś innym. Bea uznała w pewnym momencie, że nie chce już tak żyć i wypowiedziała wojnę śmieciom. Nie stało się to z dnia na dzień. Zmiany wprowadzała stopniowo i konsekwentnie, aż do momentu, w którym okazało się, że jej rodzina jest w stanie wyprodukować tylko jeden litrowy słoik odpadów rocznie! W kolejnych latach udało im się nawet poprawić ten wynik.

Gdy pierwszy raz o tym usłyszałam, bo w mediach pojawiły się na ten temat różne artykuły, pomyślałam: "Ale jak to? Czy ona podrzuca śmieci sąsiadom?" Nic bardziej mylnego :P Tak radykalne ograniczenie ilości śmieci w domu nie wynika z wyrzucania śmieci gdzieś indziej, ale ze zmiany stylu życia. Po prostu z części rzeczy można w ogóle zrezygnować albo ograniczyć ich ilość, resztę można ponownie wykorzystać, oddać do recyklingu albo kompostować. Cały ten proces ułatwia zasada 5xR (refuse, reduce, reuse, recycle, rot) wypracowana przez Beę w drodze prób i błędów. Nie będę tu o niej pisać, bo jest wspominana dosłownie wszędzie! 




PRZEŻYCIA, A NIE PRZEDMIOTY

Co prawda z początku Bea dużo eksperymentowała i wprowadzała bardzo radykalne rozwiązania, takie jak podcieranie się mchem i robienie masła w domu :P Ale szybko z nich zrezygnowała na rzecz równie dobrych, a mniej uciążliwych sposobów i to o nich właśnie pisze w swojej książce. Droga do wyeliminowania odpadów nie była jednak jednym wielkim pasmem wyrzeczeń, jak mogłoby się wydawać. Wręcz przeciwnie. Dzięki zmianie stylu życia jej rodzina mogła skupić się bardziej na przeżyciach, a nie na rzeczach. Wprowadzone uproszczenia pozwoliły im oszczędzić czas na to, co jest naprawdę ważne. Przedmioty zamienili na podróże i różne aktywności, a zaoszczędzone pieniądze inwestowali w siebie. 


A to właśnie Bea i jej słynny słoik z roku 2016 :) źródło: zerowastehome.com

COŚ DLA POCZĄTKUJĄCYCH ZEROWASTERÓW

Autorka pisze bardzo konkretnie, ale też przystępnie i niekiedy nawet dowcipnie, nie ma tutaj żadnego lania wody ani moralizatorskiego zadęcia. Nie jest to jednak literatura piękna, a poradnik, więc znajdziemy tu głównie praktyczne instrukcje, jak zabrać się do zero waste krok po kroku. Widać, że struktura książki została pomyślana tak, aby przeprowadzić początkującego zerowastera przez trudne początki i wskazać mu kierunek, a jednocześnie dodać mu otuchy. Jest to błyskotliwy poradnik pełen sprytnych rozwiązań, wskazówek i pomysłów na radzenie sobie w różnych sytuacjach.

Książka jest podzielona na rozdziały według obszarów życia codziennego, w których można wprowadzić zmiany - Kuchnia i zakupy spożywcze, Łazienka, przybory toaletowe i zdrowie, Sypialnia i szafa, Prowadzenie domu i porządki, Domowe biuro i śmieciowa poczta, Dzieci i szkoła, Święta i prezenty, Za progiem domu. Bea analizuje wszystkie te rzeczy, które mogą generować odpady, i podaje dla nich łatwo dostępne alternatywy. Dzięki temu w krótkim czasie można pozbyć się z domu śmieci na dobre. Do tego dochodzi rozdział o 5xR, Zaangażuj się! i Przyszłość Zero Waste.

Oprócz tego książka została wzbogacona o odnośniki do przydatnych stron internetowych, grup w mediach społecznościowych i innych źródeł. W polskiej wersji językowej zamieszczono ich polskie odpowiedniki wraz z komentarzami tak, aby łatwo było znaleźć istotne informacje (brawa dla redaktorów za research!). To bardzo fajny bonus dla czytelnika, który nie mieszka w tym samym kraju, co autorka. Poza tym w książce można znaleźć łatwe do wykonania, kilku-składnikowe przepisy na potrawy, środki czystości i kosmetyki, np. spray uniwersalny z octu i róż do policzków z kakao. Mam zamiar je wypróbować :)

PODSUMOWUJĄC...

Jestem bardzo wdzięczna Bei za to, że pomogła mi uprościć moje codzienne aktywności i pokazała mi proste sposoby na to, jak przechytrzyć system i nie poddawać się wszechobecnemu konsumpcjonizmowi. Gdybym miała wymyślić te wszystkie metody sama, na pewno zajęłoby mi to dużo więcej czasu niż te parę godzin poświęconych na przeczytanie tej książki i kosztowałoby mnie to sporo frustracji. Bea odwaliła kawał dobrej roboty. Oczywiście niektórym jej metody mogą się wydawać nieco zbyt ekstremistyczne, a nawet szokujące, ale trzeba pamiętać, że Bea jest jedną z osób, które zapoczątkowały cały ruch Zero Waste, a początki zawsze są trudne, pełne porażek i wymagają poświęceń.


Serdecznie polecam tę książkę każdemu, kto chciałby uprościć sobie życie i nie boi się próbować.


*Jeszcze jedno - książka została wydana na ekologicznym papierze makulaturowym. Można ją też dostać w formie e-booka. Autorka wyjaśnia na wstępie, że zdecydowała się też na publikację książki w wersji papierowej, aby móc dotrzeć do większej liczby odbiorców.



Strona internetowa autorki: https://zerowastehome.com/
Bardzo fajny wywiad z autorką: https://www.youtube.com/watch?v=7YkbEp7Dz_o (można zobaczyć jej dom ;))


Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty