Kosmetyki do twarzy Polny Warkocz


Dzisiaj przychodzę do Was z recenzją niesamowitych kosmetyków polskiej firmy Polny Warkocz z linii słowiańskiej w szklanych opakowaniach nadających się do recyklingu. To wspaniały sposób na zero waste w pielęgnacji twarzy dla opornych. Opakowania są śliczne i przyjazne dla środowiska, bo szkło to jeden z tych materiałów, które można przetwarzać w nieskończoność. W dodatku wszystkie trzy cudeńka mają piękne składy, którym nie można nic zarzucić. Mój zestaw składa się z olejku emulgującego, esencji micelarnej i "mazidła", czyli kremu.

OLEJEK EMULGUJĄCY DO MYCIA TWARZY

Bez wątpienia najciekawszy z nich jest olejek. Jego formuła jest absolutnie niesamowita. Nigdy z czymś takim się nie spotkałam. Po naciśnięciu pompki z buteleczki wydobywa się maź w kolorze złota przypominająca gęsty miód.

Z początku wydaje się być tłusty, ale tak naprawdę olejek jest odpowiednikiem żelu do mycia twarzy, bo po dodaniu choćby kropelki wody gęsta maź momentalnie zamienia się w lekką białą piankę. Magia! Gdy zobaczyłam to po raz pierwszy, nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Żelu nie trzeba wcale rozcierać w dłoniach, żeby się spienił.

Jest bardzo delikatny dla skóry. Nie pozostawia uczucia ściągnięcia, które pojawiało się u mnie zazwyczaj po żelu czy mydle. Jeśli nie jest się posiadaczką bardzo suchej skóry, to z powodzeniem można darować sobie po nim krem nawilżający, bo dzięki zawartości olejów zatrzymuje wilgoć w skórze.

Nie zrozumcie mnie źle, olejek nie jest tłusty, ale nie tworzy tak mocnej piany jak mydło. Osobiście bardzo mi to odpowiada, bo nie potrzebuję mocnego oczyszczenia. Kiedy chcę zrobić peeling po prostu dodaję do niego zdzierak, np. zmielone nasiona opuncji.

Skład olejku (INCI): Prunus Amygdalus Dulcis Oil, Glycerin*, Caprylic/Capric Triglyceride, Linum Usitatissimum Seed Oil, Aqua, Ricinus Communis Seed Oil, Sucrose Laurate, Rosmarinus Officinalis Leaf Water, Tocopheryl Acetate


RUMIANKOWA ESENCJA MICELARNA - NATURALNY PŁYN MICELARNY

Kolejnym ciekawym produktem jest płyn micelarny, a w zasadzie esencja, która może także służyć jako tonik. Receptura jest oparta na hydrolacie z rumianku rzymskiego znanego z właściwości antyseptycznych i kojących. Łagodzi zaczerwienienia i obrzęki, szczególnie te wokół oczu. Sprawdzi się też w przypadku cery trądzikowej.

Esencja bez problemu zmywa makijaż. Nakładam ją na wacik wielorazowy z froty i przemywam nim twarz przed zastosowaniem olejku. Sprawdza się świetnie i nie pozostawia wiele do zmycia olejkiem. Cały makijaż schodzi raz dwa. Oczy nie szczypią jak po niektórych micelach, a po laserowej korekcji wzroku to dla mnie bardzo ważne. Oczywiście używam kolorówki mineralnej, więc tak czy inaczej łatwo ją zmyć. Moja koleżanka twierdzi jednak, że równie dobrze radzi sobie z wodoodporną kolorówką.

Skład esencji (INCI): Aqua, Anthemis Nobilis Flower Water, Polyglyceryl-4-Caprate, Panthenol, Glycerin, Saccharomyces Ferment Filtrate, Benzyl Alcohol, Dehydroacetic Acid

MAZIDŁO ZE SKRZYPU POLNEGO - KREM DO CERY NACZYNKOWEJ

Na koniec na oczyszczoną twarz nakładam krem nawilżający. Wybrałam ten do cery naczynkowej, chociaż nie jest to mój tym cery. Po prostu podobał mi się skład z pełnym minerałów skrzypem i uznałam, że ten wariant będzie najlepszy dla skóry wrażliwej.

Moja skóra nie przetłuszcza się, ale niekiedy łuszczy się i potrafi swędzieć. Nie mam też problemu z wypryskami, dzięki dobrej diecie. Chociaż nie jest szczególnie problematyczna, to i tak nie lubię jej obciążać ciężkimi kremami ani przesuszać tymi dla cery trądzikowej. Zapchane pory są dla mnie absolutnie nie do zaakceptowania, dlatego wybieram lekkie kremy.

Ten niestety jest oparty na maśle shea, które może być komedogenne, więc nie jestem w 100% zachwycona efektem. Nie wchłania się błyskawicznie, jak krem z Hagi, chwilę mu to zajmuje. Skóra owszem jest przyjemnie ujędrniona i odżywiona, ale osobiście nie lubię tej tłustawej warstewki, którą zostawia tuż po rozsmarowaniu. Za to na zimę jest to bardzo wskazane, więc trafiłam w dziesiątkę. 

Oczywiście kremik nie przypomina tych tłustych mazideł z parafiną, które zazwyczaj są sprzedawane jako kremy "na zimę". Jest po prostu nieco cięższy niż te, których do tej pory używałam. Formuła kremu jest dość ciekawa. Krem jest z początku dość twardy (to pewnie zasługa masła shea), dopiero ciepło dłoni sprawia, że można go rozsmarować. Zapach jest delikatny, cytrusowy, bardzo przyjemny. Nie pachnie ziołami, jak można by się spodziewać.


Skład kremu (INCI): Butyrospermum Parkii Butter, Prunus Amygdalus Dulcis Oil, Equisetum Arvense, Tocopheryl Acetate, Lippia Citriodora Leaf Oil, Citral, Limonene
Szczerze polecam te kosmetyki, jakością dorównują Hagi albo Iossi, a są o wiele tańsze i ich opakowania nadają się do ponownego użycia i recyklingu. Osoby, które nie lubią bawić się w robienie kosmetyków samodzielnie, docenią gotowe i całkowicie ekologiczne receptury. Ja jestem bardzo zadowolona z ich działania, a jeszcze bardziej z tego, że (nie licząc dozowników i zakrętek) są zero waste. Opakowania mam zamiar sobie zostawić i użyć je do kosmetyków DIY :)


Kosmetyki Polny Warkocz nie są testowane na zwierzętach. 

Więcej info tutaj: http://polnywarkocz.pl/

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty