Krem do opalania DIY z filtrem UV




NIEBEZPIECZNE SKŁADNIKI KREMÓW


Używamy kremów z filtrem do ochrony i jesteśmy zupełnie nieświadomi, że to co powinno nas chronić faktycznie szkodzi nam i naszemu środowisku, bez którego przecież nie możemy żyć. Nie chodzi tu tylko o syntetyczne konserwanty i pochodne ropy naftowej (np. Paraffinum liquidium), ale również inne substancje, które przenikają przez skórę i odkładają się w naszych narządach, powodując zaburzenia ich funkcji. 

Takim składnikiem jest Oxybenzone uznany przez Centrum ds. Zapobiegania i Kontroli Chorób (Centers for Disease Control and Prevention) za toksyczny. Można go znaleźć na przykład w kremach marki Bielenda i Lirene. To jeden z najbardziej zdradliwych składników, który powoduje zaburzenia hormonalne, wymioty i zatrucia. Występuje również pod nazwą Benzophenon-3, Eusolex 4360, Escalol 567, 2-Hydroxy-4-methoxy-benzophenon, 2-Hydroxy-4-methoxyphenyl-phenylmethanon. 

Stearynian butylu na przykład powoduje zaskórniki. Często spotykane w drogeryjnych kremach Nivea, Ziaja, Dove itp. składniki, takie jak Benzophenone-3, Ethylhexyl methoxycinnamate (EHMC), Homosalate i Butyl methoxydibenzoylmethane (BMDBM) również odkładają się w organizmie, naśladując ludzkie hormony i zwiększając prawdopodobieństwo zachorowania na raka. 

Dowodem na to są badania przeprowadzone przez Margaret Schlumpf w 2010 roku na Uniwersytecie w Zurychu, które wykazały obecność tych substancji w 85 na 100 próbek mleka pobranych od kobiet karmiących piersią. Do tego Homosalate może nawet wywołać bezpłodność, a kupujemy go w drogerii, jakby nigdy nic, np. w kremie Kolastyna Baby albo Vichy Ideal Soleil!

Trzeba również pamiętać, że za każdym razem po wyjściu z wody musimy przecież nałożyć krem na nowo, co oznacza, że wszystko, co mieliśmy do tej pory na sobie trafiło do zbiornika, w którym zażywaliśmy kąpieli. Fuj. Te substancje do tego nie są obojętne dla organizmów żywych, na przykład Ethylhexyl triazone powoduje trwałe zanieczyszczenie środowiska, jak wynika z badań Narodowych Instytutów Zdrowia (National Institutes of Health). 

Dlatego chyba nie muszę wspominać, że warto jest szukać bardziej ekologicznych rozwiązań, nie tylko dla dobra natury, ale też dla własnego bezpieczeństwa.

NAJŁATWIEJSZY KREM POD SŁOŃCEM 

Ten przepis jest naprawdę bardzo prosty i jego przygotowanie zajęło mi 15 min. Sama się zdziwiłam :P Poradzi sobie z nim każdy i zupełnie nie potrzeba do tego dodatkowych umiejętności. Jedyną trudnością może być znalezienie tlenku cynku. Na szczęście w internecie jest cała masa sklepów z półproduktami kosmetycznymi w przystępnych cenach. Warto jednak sprawdzić, czy taki sklep nie  znajduje się w pobliżu i skorzystać z odbioru osobistego. Ja tlenek cynku kupiłam w sklepie Ecospa i odebrałam go osobiście, żeby uniknąć dodatkowych opakowań. Niestety sklep nie oferuje produktów na wagę, więc nie obyło się bez plastikowego woreczka.

SPOSÓB PRZYGOTOWANIA

Dość narzekań, przejdźmy do przepisu. Do zrobienia ok. 150 ml swojego autorskiego kremu o SPF ok. 20 potrzebujemy następujących składników:

Składniki

  • masło shea 50 ml
  • wosk pszczeli/canauba ok. 30 g (5 łyżeczek)
  • olej z pestek malin (SPF ok. 25) 50 ml
  • tlenek cynku ok. 20 g (4 łyżeczki)
  • wybrany olejek eteryczny (10 kropli)
  • naturalny konserwant (opcjonalnie)
  • wybrany słoiczek o pojemności 150 ml
Można też dodać wit. E z apteki, żeby podbić efekt ochronny i przy okazji wydłużyć okres przydatności kosmetyku. Krem bez konserwantów najlepiej przechowywać do trzech miesięcy w lodówce. Oczywiście produkt może nadal nadawać się do użycia po tym terminie, ale najlepiej upewnić się, że konsystencja się nie zmieniła i że na wierzchu nie pojawił się niepokojący nalot. Jeśli tak właśnie się stanie, pod żadnym pozorem nie używaj kremu! Wyrzuć go do pojemnika na odpady zmieszane albo skompostuj.


Instrukcja:

W kąpieli wodnej rozpuścić masełko shea. Mówiąc prościej wystarczy nalać wody do większego garnuszka i włożyć do niego mniejszy z masłem shea w środku. Poczekaj aż masło się rozpuści, nie gotuj. Dodaj wosk pszczeli albo wegański, roślinny wosk canauba (dostępny w sklepie Ecospa)  i mieszaj aż mikstura osiągnie gładką konsystencję. Wyłącz gaz. Gdy całość lekko przestygnie, dodaj olejek z pestek malin i tlenek cynku. Następnie dodaj olejek eteryczny, który ma właściwości konserwujące. Ja wybrałam olejek z pomarańczy, bo jego zapach przypomina mi o wakacjach :) Możesz też dodać wit. E i wybrany konserwant, żeby mieć pewność, że krem zachowa swoje właściwości podczas podróży. Jeśli chcesz używać do tylko w domu i wiesz, że będziesz mieć dostęp do lodówki, to możesz całkowicie pominąć ten krok. Całość przelej do ładnego słoiczka, który będzie cieszył Twoje oczy za każdym razem, gdy pojawi się potrzeba użycia kremu. Ja użyłam słoiczka po wcierce do włosów. Jest dość prosty, ale mi się podoba.
To już wszystko :) Proste, prawda? Chyba nie muszę wspominać, że najlepszą ochroną jest ochrona mechaniczna, więc nie zapominaj o kapeluszu i osłaniaj ramiona, kiedy jesteś długo na słońcu, i nie daj się zwariować, przede wszystkim ciesz się promieniami słońca :) Witamina D to naturalne panaceum. Przynajmniej tak mówią :P
Przepis można swobodnie modyfikować w celu uzyskania pożądanej konsystencji. Mój wyszedł dość gęsty. Krem testowałam w Egipcie i wróciłam bez żadnych oparzeń słonecznych :) Nawet mój narzeczony, który nie znosi smarowania się czymkolwiek, stwierdził z zadowoleniem "o, nawet nie taki tłusty", więc nie ma co się bać naturalnych olejów.

Miłych chwil na słońcu!


Disclaimer: Nie jestem kosmetologiem, opieram się wyłącznie na własnym doświadczeniu, a przepisy testowałam na sobie i znajomych, więc nie mogę zagwarantować całkowitego bezpieczeństwa stosowania produktu. Dlatego bardzo ważne jest, aby przed użyciem zrobić próbę alergiczną na małym odcinku skóry albo skonsultować się z lekarzem ;)

Komentarze

Popularne posty